Od czasu do czasu lubię
sobie przeczytać książkę, która nie jest lekka, łatwa i przyjemna. Z okazji
zbliżających się egzaminów postanowiłam zająć więc swoje myśli czymś innym, i
mój wybór padł na książkę Karen Foxlee „Kruchość skrzydeł”. Zdecydowanie nie
była to miłość od pierwszego zdania. Pierwsze pięćdziesiąt stron było naprawdę
ciężkie i już rozważałam, czy by się przypadkiem nie poddać, i nie wziąć się za
coś lżejszego, a najlepiej za nowy serial, kiedy coś w tej książce mnie
przyciągnęło. Nie wiem dokładnie co, ale w pewnym momencie złapałam się na tym,
że „no dobra ostatni rozdział na dzisiaj” był kilka rozdziałów temu, a mnie
naprawdę zaciekawiła ta historia.
Historia dziwna i przede
wszystkim bardzo smutna. Opowiadana głównie z perspektywy dziesięcioletniej
dziewczynki o powolnym rozpadzie jej rodziny. Opowieść zaczyna się od pogrzebu
starszej siostry Jenny – Beth, a później raz bardziej, raz mniej chaotycznie
dowiadujemy się jak wyglądał jej ostatni rok. Jak trzynastoletnia (!) dziewczynka wagarowała, upijała
się do nieprzytomności, została wyrzucona z dwóch szkół a następnie z dwóch
miejsc pracy i jak sypiała z kim popadnie (!), kłamała i uciekała z domu. Wszystko zaczęło się od tego, że podczas
pobytu nad jeziorem nagle straciła przytomność i od tego momentu zaczęła się stopniowo
zmieniać. Wszystko co widziała lśniło, a jej babcia stwierdziła, że Beth
widziała anioła. Problemy z córką wykończyły psychicznie rodziców, a jej śmierć
przybiła ostatni gwóźdź do trumny ich związku.
Jeśli przymknie się oko
na pewne niedociągnięcia w fabule, to książka jest naprawdę dobra. Ale mnie
nieco przeszkadzało, że dziesięciolatka mówi językiem profesora Harvardu, a jej
porównań nie powstydziłby się sam Homer, natomiast jej siostra zachowuje się
jak zbyt dorosła siedemnastolatka, a nie jak dziecinna jeszcze trzynastolatka. Dodatkowo
pewien chaos budowy fabuły, raz opowiadanej przez Jenny, raz przez
wszechwiedzącego narratora, raz w czasie teraźniejszym, by za chwilę wrócić do
tego co działo się rok temu, czasami utrudnia czytanie. Jednakże warto, jeśli
szukacie lektury o głębszym dnie.
Za egzemplarz książki bardzo dziękuję Grupie Wydawniczej Literatura Inspiruje.
Właśnie skończyłam ją czytać i muszę przyznać, że porządnie mnie zmęczyła ;p
OdpowiedzUsuń