środa, 8 czerwca 2016

KRUCHOŚĆ SKRZYDEŁ



     Od czasu do czasu lubię sobie przeczytać książkę, która nie jest lekka, łatwa i przyjemna. Z okazji zbliżających się egzaminów postanowiłam zająć więc swoje myśli czymś innym, i mój wybór padł na książkę Karen Foxlee „Kruchość skrzydeł”. Zdecydowanie nie była to miłość od pierwszego zdania. Pierwsze pięćdziesiąt stron było naprawdę ciężkie i już rozważałam, czy by się przypadkiem nie poddać, i nie wziąć się za coś lżejszego, a najlepiej za nowy serial, kiedy coś w tej książce mnie przyciągnęło. Nie wiem dokładnie co, ale w pewnym momencie złapałam się na tym, że „no dobra ostatni rozdział na dzisiaj” był kilka rozdziałów temu, a mnie naprawdę zaciekawiła ta historia.


     Historia dziwna i przede wszystkim bardzo smutna. Opowiadana głównie z perspektywy dziesięcioletniej dziewczynki o powolnym rozpadzie jej rodziny. Opowieść zaczyna się od pogrzebu starszej siostry Jenny – Beth, a później raz bardziej, raz mniej chaotycznie dowiadujemy się jak wyglądał jej ostatni rok. Jak  trzynastoletnia (!) dziewczynka wagarowała, upijała się do nieprzytomności, została wyrzucona z dwóch szkół a następnie z dwóch miejsc pracy i jak sypiała z kim popadnie (!), kłamała i uciekała z domu.  Wszystko zaczęło się od tego, że podczas pobytu nad jeziorem nagle straciła przytomność i od tego momentu zaczęła się stopniowo zmieniać. Wszystko co widziała lśniło, a jej babcia stwierdziła, że Beth widziała anioła. Problemy z córką wykończyły psychicznie rodziców, a jej śmierć przybiła ostatni gwóźdź do trumny ich związku. 


     
     Jeśli przymknie się oko na pewne niedociągnięcia w fabule, to książka jest naprawdę dobra. Ale mnie nieco przeszkadzało, że dziesięciolatka mówi językiem profesora Harvardu, a jej porównań nie powstydziłby się sam Homer, natomiast jej siostra zachowuje się jak zbyt dorosła siedemnastolatka, a nie jak dziecinna jeszcze trzynastolatka. Dodatkowo pewien chaos budowy fabuły, raz opowiadanej przez Jenny, raz przez wszechwiedzącego narratora, raz w czasie teraźniejszym, by za chwilę wrócić do tego co działo się rok temu, czasami utrudnia czytanie. Jednakże warto, jeśli szukacie lektury o głębszym dnie. 

Za egzemplarz książki bardzo dziękuję Grupie Wydawniczej Literatura Inspiruje. 


1 komentarz:

  1. Właśnie skończyłam ją czytać i muszę przyznać, że porządnie mnie zmęczyła ;p

    OdpowiedzUsuń