piątek, 20 stycznia 2017

ŚCIEŻKI NADZIEI

Do tej pory udało mi się przeczytać tylko jedną powieść Richarda Paula Evansa. Nie zachwyciła mnie do tego stopnia, że teraz nawet nie pamiętam już tytułu. Wiem jednak, że ten pisarz jest dość popularny więc postanowiłam dać mu drugą szansę. W ten sposób w moje ręce trafiły „Ścieżki nadziei”.

 Jest to piąta i zarazem ostatnia część serii o Alanie Christoffersenie. Nie czytałam ich, ale na szczęście w pierwszym rozdziale główny bohater, który jest zarazem narratorem przypomina swoje poprzednie losy. Dowiadujemy się, że zakochał się, ożenił, jego żona zachorowała i zmarła, a on sam był pogrążony w tak strasznej rozpaczy, że nie zauważył, iż jego wspólnik go oszukuje. Stracił firmę a jego dom został zajęty przez komornika z powodu długów. We wczesnym dzieciństwie Alanowi umarła też matka i ojciec musiał wychowywać go sam.  Evans nie oszczędza swojego bohatera. Na Alana spada katastrofa za katastrofą niemalże jak na Hioba. Moje porównanie nie jest tu przypadkowe, ponieważ we wszystkich książkach Evansa widać wyraźne nawiązywanie do Biblii. Alan jednak postanowił się nie poddawać i wyruszyć na terapeutyczną  wędrówkę po Ameryce, by na nowo odnaleźć siebie i poskładać swoje życie do kupy. Tak generalnie można podsumować serię „Dzienników pisanych w drodze”.

W „Ścieżkach nadziei” na Alana spada kolejne nieszczęście. Już prawie ukończył swą podróż, gdy dowiedział się, że jego ojciec, ostatni element łączący go ze starym życiem, miał atak serca i przebywa w szpitalu w stanie krytycznym. Bohater łapie więc pierwszy samolot do domu i wraca, by zobaczyć się z ojcem.



Stwierdzam, że chyba jednak nie zostanę fanką Evansa. Nawet wśród moich znajomych cieszy się on dobrą opinią, ja jednakże nie mogę się do niego przekonać. Dla mnie jego książki są ciężkie, przesiąknięte tragediami, z którymi jeden człowiek praktycznie nie jest w stanie sobie poradzić. Jest to jednak pozycja obowiązkowa dla wszystkich fanów twórczości Evansa, nie rozczarujecie się. Bardzo mi miło, że Wydawnictwo Znak Literanova wysłało do mnie tę książkę ponad miesiąc od oficjalnej premiery. Polujcie w księgarniach od 1 lutego. 

Za recenzencki egzemplarz książki bardzo dziękuję Wydawnictwu Znak Literanova.


3 komentarze:

  1. Na pewno przeczytam ścieżki nadziei. Czytałem wszystkie poprzednie części, które bardzo mi się spodobały. Cieszę się, że dałaś jej szansę. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja do tej pory przeczytałam dwie książki tego autora, z czego jedna bardziej skradła moje serce, a była to "Stokrotki w śniegu" :) Tej jeszcze nie znam, pewnie nie prędko ją odkryję, ponieważ teraz zaczytuję się najchętniej w kryminałach :)

    OdpowiedzUsuń
  3. świetna recenzja :) z niecierpliwością czekam na mój egzemplarz :) zapraszam do siebie: https://goszaczyta.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń