Do
tej pory udało mi się przeczytać tylko jedną powieść Richarda Paula Evansa. Nie
zachwyciła mnie do tego stopnia, że teraz nawet nie pamiętam już tytułu. Wiem
jednak, że ten pisarz jest dość popularny więc postanowiłam dać mu drugą
szansę. W ten sposób w moje ręce trafiły „Ścieżki nadziei”.

W
„Ścieżkach nadziei” na Alana spada kolejne nieszczęście. Już prawie ukończył
swą podróż, gdy dowiedział się, że jego ojciec, ostatni element łączący go ze
starym życiem, miał atak serca i przebywa w szpitalu w stanie krytycznym.
Bohater łapie więc pierwszy samolot do domu i wraca, by zobaczyć się z ojcem.
Stwierdzam,
że chyba jednak nie zostanę fanką Evansa. Nawet wśród moich znajomych cieszy
się on dobrą opinią, ja jednakże nie mogę się do niego przekonać. Dla mnie jego
książki są ciężkie, przesiąknięte tragediami, z którymi jeden człowiek
praktycznie nie jest w stanie sobie poradzić. Jest to jednak pozycja obowiązkowa
dla wszystkich fanów twórczości Evansa, nie rozczarujecie się. Bardzo mi miło,
że Wydawnictwo Znak Literanova wysłało do mnie tę książkę ponad miesiąc od
oficjalnej premiery. Polujcie w księgarniach od 1 lutego.
Za recenzencki egzemplarz książki bardzo dziękuję Wydawnictwu Znak Literanova.
Na pewno przeczytam ścieżki nadziei. Czytałem wszystkie poprzednie części, które bardzo mi się spodobały. Cieszę się, że dałaś jej szansę. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJa do tej pory przeczytałam dwie książki tego autora, z czego jedna bardziej skradła moje serce, a była to "Stokrotki w śniegu" :) Tej jeszcze nie znam, pewnie nie prędko ją odkryję, ponieważ teraz zaczytuję się najchętniej w kryminałach :)
OdpowiedzUsuńświetna recenzja :) z niecierpliwością czekam na mój egzemplarz :) zapraszam do siebie: https://goszaczyta.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń