sobota, 22 października 2016

KUCHNIA MIŁOŚCI



Co najlepszego możesz zrobić, gdy masz się już dość mężczyzn, przyjaciele koniecznie chcą cię wyswatać a przystojniak, z którym spędziłaś noc po imprezie nie chce przyjąć do wiadomości, że była to jednorazowa (no dobrze, może kilku razowa) akcja? Spakować siebie, swoją najlepszą przyjaciółkę i wyjechać na wakacje do Włoch!

Tak właśnie przebiegał tok myślenia Mii, głównej bohaterki powieści Fritzi Paul „Kuchnia miłości”. Była ona zmęczona swoim życiem, pracą, która nie dawała jej satysfakcji i jednorazowymi randkami. Nie ma lepszego miejsca, by odzyskać radość życia, a przy okazji poznać najpyszniejszą kuchnię na świecie niż dwa tygodnie w upalnej, słonecznej Italii w doskonałym towarzystwie. Jeśli dodatkowo taki wyjazd może pokazać kumpeli, że należałoby przychylniej spojrzeć na zaloty pewnego, może niezbyt wysokiego, ale za to jak przyjaznego Włocha Francesca, to nie pozostaje nic innego jak tylko pakować walizki. 

Na wakacjach Mia uczy się nie tylko wspaniałej włoskiej kuchni, ale także poznaje historię rodu Fusco, gdyż w prezencie ślubnym dla Francesca cała rodzina spisała swoje ulubione przepisy, każdy okraszając historią miłosną. Mia dała sobie ją wcisnąć na pchlim targu, ale przez całą książkę przewija się pytanie: kto jest jej autorem i dlaczego trafiła akurat do naszej bohaterki? Dla mnie – miłośniczki włoskich smaków cudownym prezentem jest aneks książki, w którym znajdują się wszystkie przepisy z Cucina Fusco.

Czy Mia da miłości jeszcze jedną szansę i zacznie doceniać życie jakim jest? Przekonajcie się sami, gdyż jest to idealna lektura na jesienne dni. Zdecydowanie można się rozmarzyć i myślami przenieść w cudownie ciepłe Włochy. 


Za recenzencki egzemplarz książki bardzo dziękuję Grupie Wydawniczej Literatura Inspiruje.


wtorek, 11 października 2016

CH...OWA PANI DOMU



Ostatnimi czasy wydawany jest ogrom poradników traktujących o tym, co jeść, jak się ubrać, umalować i żyć. Autorami tych publikacji są zazwyczaj blogerki i celebrytki. Na ogół takie książki omijam szerokim łukiem. Tym razem miałam jednak do czynienia z zupełnie inną formą. „Ch…owa Pani Domu” autorstwa Magdaleny Kostyszyn, szerzej znanej z bloga venilakostis to stuprocentowy antyporadnik, przy którym płakałam rzewnie ze śmiechu przez cały weekend.

Autorka pokazuje prawdziwy, jakże daleki od idealnych zdjęć na instagramie, świat większości ludzi w naszym kraju. Przedstawia problemy, które dotyczą większości kobiet. Przyznaj się. Masz idealny ład w domu? Twoje majtki zawsze, ale to zawsze pasują kolorem do biustonosza? Golisz nogi jednorazową maszynką tylko raz? Wytrzymujesz na diecie dłużej niż jeden dzień? Twój poranek wygląda tak, jak większości aktorek w popularnych serialach? Właśnie dlatego ta książka jest dla Ciebie.  

Z tej książki zdecydowanie nie dowiesz się jak zostać miss, ani jak urządzić idealne mieszkanie w skandynawskim stylu, a także jak schudnąć i mieć idealną figurę poprzez siedzenie na kanapie i oglądanie motywujących filmików Ewy Chodakowskiej na YouTubie. Autorka nie zdradzi przepisu na to, w jaki sposób utrzymać mieszkanie w idealnym porządku, ani jak kręcić włosy, żeby zawsze wyglądały perfekcyjnie. Kostyszyn w bardzo prześmiewczy sposób przedstawia jak wyglądają wakacje typowych Januszy, kto i w jaki sposób układa menu w restauracjach, od kiedy zaczyna się dorosłość, jak wygląda macierzyństwo a wcześniej planowanie wesela i układanie sobie życia z teściową. Dowiemy się za to jakie choroby może zwiastować świąteczna gorączka. Myślę, że więcej nie trzeba, by zachęcić Was do czytania. 


Jeśli jednak nie jesteście jeszcze przekonani, to na koniec jeden z lepszych cytatów z książki:

Życie śmierdzi czasem jak kupa bezdomnego zostawiona w dworcowej toalecie pod KFC. Czujesz, że coś jest nie tak, że przeszkadza ci ten ludzki odpad, rani nozdrza, ale brniesz dalej, bo niby co masz robić kiedy natura jest silniejsza od ciebie?


Za recenzencki egzemplarz książki bardzo dziękuję Wydawnictwu Znak Literanova.
 

czwartek, 6 października 2016

TAJEMNICA ZAGINIONEJ ŚLICZNOTKI



Bardziej przenikliwy od Herkulesa Poirota, kreatywny w działaniu niczym Sherlock Holmes, bezkompromisowy w dążeniu do prawdy jak Mikael Blomkvist. Kultowy bohater Eduardo Mendozy, damski fryzjer, mierzy się z najtrudniejszą sprawą w swojej karierze.

Jest to bez wątpienia świetna wiadomość dla fanów Eduardo Mendozy. Ja muszę przyznać, że jest to pierwsza książka tego znanego pisarza z jaką przyszło mi się spotkać i zapewne nie ostania. Idealne połączenie kryminału i komedii sprawia, że „Tajemnica zaginionej ślicznotki” to idealna lektura na jesienną pluchę i zawieruchę, kiedy jedyne o czym marzy prawdziwy książkoholik to zaszycie się pod kocykiem z kubkiem herbaty. Autor z niesamowitą plastycznością kreuje świat książki, co sprawia, że możemy poczuć się jakbyśmy naprawdę przemykali się uliczkami Barcelony, co przenosi nas zgoła w wakacyjny klimat.


Kim więc jest ten osławiony bohater, damski fryzjer? Nie wiem jak w poprzednich częściach, ale w tej poznajemy go w zakładzie psychiatrycznym, gdy zostaje wrobiony przez policję w morderstwo popularnej top modelki Olgi Baxter. Sam początek bardzo przypomina mi „Proces” Franza Kafki, gdyż bohater nie do końca wie o co i dlaczego jest oskarżony. Od tego czasu rozpoczyna się jego wyścig z barcelońską policją, ukrywanie się i zawieranie nowych interesujących znajomości. 

Książka Mendozy to niezwykła dawka humoru, zarówno tego słownego jak i sytuacyjnego. Czyta się to bardzo lekko, ale zarazem autor testuje inteligencję czytelnika, jego zdolność logicznego myślenia i kojarzenia faktów. Bardzo serdecznie polecam!



Nie mogę też nie wspomnieć o tym, że „Tajemnica zaginionej ślicznotki” to zdecydowanie najpiękniej dostarczona mi do tej pory książka od Wydawnictwa Znak Literanova. Można zakochać się od pierwszego wejrzenia, czyż nie?