Kiedy miałam 11 lat, moja Mama dała mi "Kwiat kalafiora" Małgorzaty Musierowicz. Miała zapewne nadzieję, że spodoba mi się książka z jej młodzieżowych lat. I tak narodziła się ogromna miłość do stworzonej przez tę Autorkę rodziny Borejków, którzy stali się dla mnie drugą rodziną.
Oczywiście ciągiem przeczytałam wszystkie dostępne książki Musierowicz i wtedy się zaczęło. Czekanie na następną. I tak sobie czekam już od kilku dobrych lat, a każda następna powieść powoduje u mnie wybuch niepohamowanej radości :).
Wybuchy radości skończyły się niestety, gdy w zeszłym roku ukazała się "Wnuczka do orzechów". Tytuł dość infantylny a sama książka jak dla mnie jest najsłabszą z całej Jeżycjady. Kiedy na oficjalnej stronie Musierowicz pojawiła się informacja, że 6 listopada premierę będzie miała nowa, ale nawiązująca do poprzedniej powieść, byłam zarówno pełna obaw jak i podekscytowana.
W ubiegły piątek z samego rana poleciałam do księgarni i natychmiast po powrocie do domu zatopiłam się w świecie rodziny Borejków. Mogę powiedzieć teraz tylko jedno: Gratuluję Pani Małgorzato! Kolejna świetna książka!
"Feblik" to już 21 część Jeżycjady. Samo słowo oznacza słabostkę w uczuciowym znaczeniu. Akcja książki dzieje się w ciągu trzech, obfitujących w niezwykłe wydarzenia dni. Powraca Agnieszka, znana już ze "Sprężyny" a głównym bohaterem staje się, ponownie zresztą, Ignacy Grzegorz Stryba.
Nie będę tutaj streszczać fabuły, ale mogę zagwarantować, że wszyscy Ci, którzy Jeżycjadę znają i kochają od lat, będą zadowoleni z tej książki. Ci zaś, którzy jeszcze nie mieli tej niesamowitej przyjemności poznania rodziny Borejków, niech koniecznie udadzą się do najbliższej księgarni lub biblioteki i zaczną tę przygodę od początku: od "Szóstej klepki".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz