Dokumenty dobrze
zrobione potrafią być naprawdę ciekawe. Właśnie o tym w swojej autobiografii „Świat
Andrzeja Fidyka” pisze ten słynny dokumentalista. Chyba każdy słyszał o jego
najgłośniejszym filmie „Defilada” nagrywanym w Korei Północnej. Pokazał tam świat taki, jakim chciałby go
widzieć Wielki Wódz. To jawna propaganda i właśnie dlatego jest tak przerażająca.
Władze Korei ani komunistycznej Polski nie zorientowały się, że ten film
bezlitośnie obnaża prawdę o totalitaryzmie.
Życie autora jest bez
wątpienia fascynujące. Fidyk bez ogródek opisuje jak wygląda praca na planie i skąd
czerpie inspiracje, co spotykało go w odległych krajach przy kręceniu filmów.
Książka podzielona jest na dziewięć rozdziałów, każdy o innym dokumencie.
Całość wzbogacają zdjęcia. Dzięki nim możemy zobaczyć rosyjską szkołę striptizu,
miejsca, w których kręcony był „Diabeł w Moskwie”, obserwować jak zmieniał się
i dorastał Andrzej Fidyk.
Mnie ta książka jednak
nie porwała. Nie wiem o co chodzi, nie można powiedzieć, że jest nudna, albo że
źle się ją czyta. Jest po prostu nie dla mnie. Myślałam, że przeczytam ją
jednym tchem, jednak tak się nie stało. Mam nadzieję, że „Świat Andrzeja Fidyka”
spodoba się komuś z Was.
Za recenzencki egzemplarz książki bardzo dziękuję Wydawnictwu Znak Literanova
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz